Czy komuś trzeba je zachwalać? Czy jest ktoś kto ich nie lubi? Czy człowiekowi może się przytrafić w życiu coś lepszego niż faworki? Tutaj nie ma jednak drogi na skróty. To nie są ciastka dla zapracowanych ani samotnych. Są bardzo pracochłonne, ale wiemy przecież, że warto...;-)

Potrzeba: 
-500 g mąki pszennej
-250 g śmietany 18%
-2 łyżki octu lub spirytusu
-5 żółtek
-szczypta soli
Do smażenia-4 kostki smalcu lub litr oleju
Dodatkowo- jeden obrany ziemniak

Z mąki, soli, śmietany, żółtek i spirytusu zagnieść ciasto. Nie podsypywać mąką, ale cierpliwie zagniatać. :-) Ciasto powinno mieć konsystencję ciasta na makaron. Potem przez ok.10 minut wybijać pięścią lub wałkiem, im dłużej wybijamy, tym więcej pęcherzyków w faworkach. Odłożyć ciasto do lodówki na ok. godzinę. Wałkować najcieniej jak się da,kroić na ok 6cm paseczki, na środku robić dziurkę i przewlekać przez nią jeden koniec. Smażyć na złoty kolor.
Rada mojej babci: Do gorącego tłuszczu wrzucić kawałek ziemniaka. Spowoduje, że tłuszcz nie będzie się pienił i wszystkie "farfocle" zostaną na dnie.
Podawać obficie obruszone cukrem pudrem.


Tłusty czwartek 2014